Kawa turecka - the state of mind

Mam w Turcji siostrę. Prawdziwą, mimo że nie rodzoną. To ona była moim przewodnikiem, kiedy niezdarnie jeszcze próbowałam poruszać się po nowym gruncie tureckiej kultury, tradycji i zwyczajów. Niebawem po moim ślubie dostałam od niej prezent - komplet filiżaneczek do kawy. Pamiętaj, kawa to więcej niż napój. Serwujesz ją przyjaciołom, a jedną jej filiżankę pamięta się przez 40 lat. Na tamten moment z jej wypowiedzi zrozumiałam jedynie tyle, że  kawa dla Turków to gruba sprawa. Okazało się, że bardzo gruba sprawa...


Czarna, mocna, intensywna - taka jest kawa turecka. Mała filiżanka tego aromatycznego napoju wiąże przyjaźnie, odsłania tajemnice przyszłości lub łamie zakochane serca. Emocje, które przekazuje są równie silne, co smak wydobywany ze zmielonych ziaren podczas długiego procesu parzenia. Jest też bardzo konserwatywna. Nie poddaje się modom na cappuccino, latte, czy machiatto. Jedyną opcję modyfikacji, jaką akceptuje jest dodanie cukru. Pije się ją w malutkich filiżankach, wielkości espresso, z obowiązkową gęstą pianką na górze. Pianka ta ma za zadanie utrzymać dłużej ciepło napoju, ale jest również wyznacznikiem tego, czy umie się go dobrze przygotować. Nie powiem, zdarzyło się, że zostałam ocmokana (ichniejszy sposób okazywania dezaprobaty, nie zawsze na serio) za zbyt słabą piankę:) 

No dobrze, ale skąd ta kawa i dlaczego taka ważna?
Na początek mały THROWBACK do roku 1540. Legenda głosi, że wówczas po raz pierwszy na ziemi Osmanów została wypita filiżanka kawy. Mimo, że nazwano ją "kawą turecką", z Turcji nie pochodzi. W XV wieku przywędrowała do Jemenu z regionu Kaffa w Etiopii, a dopiero stamtąd do Stambułu. Małe ziarenka, w których  zakochał się Sułtan a po nim cała Europa musiały pokonać tysiące kilometrów zanim podbiły nasz kontynent. Wkład Turków w to, pw jaki sposób dzisiaj przygotowujemy kawę jest jednak kluczowy. Rozłożyli ją na czynniki pierwsze, powalili na łopatki, zmielili w pył, rozgrzali do czerwoności i podali. Dosłownie. 

Kawa turecka charakteryzuje się tym, że jej ziarna są zmielone na drobniutki proszek, wręcz pyłek. Aby właściwie ją przygotować, należy zaopatrzyć się w mały, miedziany garnuszek o cylindrycznym kształcie, z długą rączką. Nazywa się CEZVE (dźezwe). Można go dostać w sklepach z żywnością orientalną. Wlewa się do niego niepełną filiżankę zimnej wody, dodaje łyżeczkę kawy i po zamieszaniu stawia na najmniejszym ogniu. Nie odchodząc, wyczekuje się momentu, kiedy pojawi się pianka. Napój nie może wrzeć. Kiedy zaobserwuje się, że za chwilę może to nastąpić, należy szybko zdjąć ją z ognia. Jeśli chcemy mocy, można ją zagotować w ten sposób jeszcze raz lub dwa. To opcja dla odważnych. Sposób zaparzania natomiast zupełnie domowy. Prawdziwą turecką kawę parzy się bowiem na gorącym piasku, nie na ogniu. Dno cezve zanurza się w piasek i oczekuje momentu, kiedy jego zawartość powolutku zacznie podnosić się i próbować uciec z garnuszka. Hipnotyzująca historia. Na tyle, że w 2013 roku ten wyjątkowy sposób przygotowywania napoju został wpisany na listę niematerialnych dziedzictw kulturowych UNESCO. Uważa się również, że jest ojcem znanego nam espresso. Swego czasu gazeta.pl przygotowała bardzo fajny materiał pokazujący, jak proces parzenia kawy wygląda. Zamieszczam tutaj

Kawa z rana? Zapomnij! 
Czym, poza sposobem parzenia i mielenia, różni się kawa turecka od pitej w Europie? Sposobem myślenia o niej. W naszym świecie kawa podnosi zaspane powieki. Zaczynamy od niej dzień, biegniemy z wielkim, papierowym kubkiem pełnym gorącego napoju do pracy. W Turcji kawa budzi się mniej więcej w południe. Do śniadania? Któż wpadłby na tak szalony pomysł? Co więcej - tureckie słowo "śniadanie" (kahvalti), znaczy dosłownie "pod kawą", czyli jemy je zanim sięgniemy po pierwszą filiżankę z kofeiną. Najlepiej jednak smakuje po sytym posiłku, więc nikt nie wzbrania się przed jedną również późnym popołudniem. 

Kawa - the state of mind 
Różnica w myśleniu o kawie nie odnosi się wyłącznie do pory jej spożywania. Dla Turków kawa to stan umysłu. To język komunikacji. To rytuały, do których niektórzy podchodzą nad wyraz poważnie.  To co usłyszałam z ust swojej tureckiej siostry było ich starym przysłowiem: jedna filiżanka kawy zostanie zapamiętana przez 40 lat. W wolnym tłumaczeniu znaczy to tyle, że zrobi ona z osoby ją serwującej i goszczonej przyjaciół na 40 lat. Ale nie tylko moc przyjaźni jest jej przypisywana. Ma również moc przepowiadania przyszłości. Z fusów wróży niemal każdy. Jak to się robi? Po wypiciu, filiżankę z resztkami kawy przykrywamy spodeczkiem. Całość przekręcamy do góry nogami i zataczając tym kilka kółek w powietrzu, odstawiamy na kilka minut, żeby fusy spokojnie spłynęły po ściankach filiżanki. Kiedy już opadną, odwracamy filiżankę i zaczyna się zabawa. Powstałe kształty mają zdradzać naszą przyszłość. Dla tych, których wyobraźnia nie radzi sobie ze skomplikowaną sztuką wróżbiarstwa, powstały specjalne aplikacje na smartphony, które odczytają przyszłość z fusów za nich. Wystarczy zrobić zdjęcie i za pomocą aplikacji przesłać je do  profesjonalnych wróżek,. Odeślą ona swoją interpretację, tego co ujrzały. Voila!

Porozmawiajmy bez słów
Kawa turecka umie też mówić, a w zasadzie komunikować. Turcy, mimo że są ludźmi bardzo otwartymi, uważają, że o niektóre rzeczy nie wypada pytać. Skoro jednak nie wypada pytać, to jak poznać odpowiedź? To się widzi w oczach - tak mówi mój mąż. Tak, jasne… Na szczęście nie wszyscy myślą w ten sposób i znaleźli inne rozwiązania, co by uniknąć, według nich, ośmieszających sytuacji. Do jednej z nich wlicza się pytanie gości o to, czy są głodni. Zamiast tego serwuje im się filiżankę gorącej kawy wraz ze szklaneczką wody. Jeśli gość w pierwszej kolejności sięgnie po wodę, oznacza to, że jest głodny i chętnie coś by zjadł. Gospodarze wówczas pędzą do kuchni przygotować posiłek. Jeśli natomiast gość sięga od razu po kawę, oznacza to że jest syty. 

Wodę do kawy podaje się oczywiście nie tylko z tego względu. W większości dobrych restauracji będzie ona serwowana ze szklaneczką wody, chociażby po to aby oczyścić usta z drobinek fusów, które mogły nam pozostać po jej wypiciu. Tradycja serwowania kawy ze szklaneczką wody ma jednak jeszcze jedno wytłumaczenie. Jej zadaniem było bowiem .. ratowanie życia

Na dworze Sułtanów Osmańskich pracowało wielu ludzi. Wśród nich „Çeşnicibaşı”. Do ich obowiązku należało próbowanie każdego posiłku przed sułtanem, aby sprawdzić, czy nie jest ono zatrute. Problem pojawił się w momencie, kiedy na dworze władcy zagościła kawa. Przygotowana w małej filiżance dla jednej osoby, o porcji maksymalnie na 3 łyki. Trzeba było szukać innego sposobu, aby sprawdzić czy ktoś wykorzystując ją nie czyha na życie najważniejszej osoby w Imperium. Miała to zrobić woda. Przed wypiciem kawy Sułtan nalewał do niej odrobinę zimnej wody. Jeśli kawa bulgotała, oznaczało to, że znajduje się w niej trucizna. Jeśli nie, można było ją śmiało pić. 

Kawa z lokum – smakowało? 
Wracając do bliższych nam czasów i porozumiewania się za pomocą kawy. Pozwala ona gospodarzom dowiedzieć się, czy ich goście są zadowoleni z gościny i jedzenia. Odbywa się to w następujący sposób. Po skończonym posiłku serwowana jest filiżanka czarnego napoju z lokum. Lokum, zwane również turkish delights, to galaretkowata kostka, na bazie skrobi kukurydzianej i cukru, najczęściej z orzechami, otoczona cukrem pudrem. Nieziemsko słodka. Spożywając ją goście pokazują, że są zadowoleni z gościny. Jeśli nie... no cóż. Swoją drogą, połączenie mocnej, gorzkiej, czarnej kawy z obłędnie słodkim lokum jest majstersztykiem. 

Moc kawy łamie serce 
Aranżowane małżeństwa to nie mit. W ogromnej większości należą one już do przeszłości, ale instytucja ta funkcjonowała i miała się bardzo dobrze przez stulecia. Jaką rolę odgrywała w ich zawarciu kawa? Była językiem przyszłej panny młodej. Kiedy rodzice młodych podjęli decyzję o ślubie ich dzieci, pan młody wraz z rodziną pojawiał się w domu przyszłej panny młodej. Bywało, że młoda dopiero wówczas po raz pierwszy widziała kandydata na własne oczy. To był jej czas! Oczywiście, pytanie nie mogło paść wprost. Musiała zagrać kawą. Dobrym zwyczajem, jako gospodyni, proponowała zatem mężczyźnie oraz jego rodzinie filiżankę gorącego napoju. Jeśli podjęła decyzję, że chce wyjść za niego za mąż, serwowała kawę z cukrem. Jeśli nie – sypała do niej mnóstwo sól. Nawet najtwardszy zawodnik nie da rady nie skrzywić się wypijając takie połączenie. 

Tradycja ta funkcjonuje do dnia dzisiejszego i jest wręcz obowiązkowa podczas każdych zaręczyn. Biedni przyszli małżonkowie w większości są skazani na wypicie całej filiżanki kawy z solą, przy salwie śmiechu pozostałych gości. Z moich obserwacji wynika, że ułaskawiani są jedynie Ci, którzy biorą za żonę dziewczynę z innego kraju. One, nie wiedzieć czemu, wykazują większą empatię. Turczynki nie mają w tym względzie skrupułów – piątka dla nich! 

Magia kawy 
Padłam jej ofiarą. Oczarowała mnie. Myślę, że fascynacja ta będzie wieczna a jej oddana do końca. W końcu to nie tylko napój. To stan umysłu;)




Gdzie kupić kawę turecką? Dostać ją można w marketach tureckich, których jest coraz więcej. Prawdopodobnie również w sklepach z żywnością orientalną, a już na pewno przez internet (tam przecież jest wszystko). Dla tych, którzy mają możliwość wybrać się do Stambułu polecam jedno miejsce. W sercu miasta – dzielnica Eminönü. Idąc od słynnego mostu Galata, dochodzimy do Bazaru Egipskiego. Nie wchodzimy do środka, okrążamy go po jego prawej krawędzi. Tam już nie jest potrzebna mapa – poprowadzi nas nos. Zapach świeżo mielonej kawy roznosi się na kilkanaście metrów. Kupując ją, dostaniemy do ręki jeszcze ciepły pakuneczek zmielonych ziaren, który pachnie miesiącami. 

Komentarze

Anonimowy pisze…
Świetny tekst. Mega dużo ciekawostek, o których nie miałam pojęcia! A jako wielka miłośniczka kawy myślałam, że wiem o niej dużo ;) Nie sądziłam, że podejście do kawy może tak bardzo się różnić w zależności od kultury. Więcej takich tekstów poproszę :)